Login Hasło
Tylko najśmieszniejsze dowcipy
Dowcipy » o Małżeństwach
Sortuj wg: Ocen Wyświetleń Daty
Siedzi mąż z żoną na kanapie! mąż mówi:
- żonko! gdzie jest akt naszego ślubu?'
- żona odpowiada - a dlaczego się pytasz?'
- chcę zobaczyć ile jeszcze trwa moja kadencja!
Pożar... żona i mąż wybiegają na dwór.. żona mówi:
-Nie ma tego złego... poraz pierwszy od ślubu wyszliśmy gdzieś razem!
Starszy pan dzwoni z Phoenix do swojego syna w NY i mówi:
- John, przykro mi jeśli zepsuję Ci dzień, ale muszę Ci coś powiedzieć. Twoja matka i ja postanowiliśmy się rozwieść. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że 45 lat to wystarczająca ilość czasu i nie ma co się więcej ze sobą męczyć.
- Ale tato! Co Ty opowiadasz!?
- No niestety, ale już nawet patrzeć na siebie nie możemy, a zresztą nie chce mi się nawet o tym gadać, więc może Ty zadzwoń do swojej siostry, do Chicago i jej o tym powiedz - stwierdził ojciec i odłożył słuchawkę.
Syn cały przejęty dzwoni szybko do siostry:
- Mary, nasi starzy chcą się rozwieść!
- Co? O nie, nie pozwolę na to! Dzwonię do nich - kończy rozmowę i dzwoni do Phoenix.
Odbiera jej ojciec, ale Mary nie dopuszcza go do głosu tylko woła:
- Tato! Nie możecie się rozwieść! Nie róbcie nic dopóki mnie tam nie ma. Zaraz dzwonię do Johna i jutro u was jesteśmy. Wszystko wspólnie sobie wyjaśnimy i na pewno będzie dobrze. Tylko nic nie róbcie bez nas! - po czym się rozłącza.
Ojciec odkłada słuchawkę, odwraca się do swojej żony i mówi:
- Zrobione, będą na Wigilii, tylko co wymyślimy na Wielkanoc?
Typowy maczo poślubił niebrzydką kobietę. Tuż po ślubie postanowił wyłożyć jej zasady ich związku:
- Po pierwsze - wracam do domu, o której mi się podoba.
- Po drugie - żadnego ględzenia z tego powodu.
- Po trzecie - na stole ma czekać duży obiad, chyba, że powiem inaczej.
- Po czwarte - będę się spotykał ze starymi kumplami, popijał z nimi, grał w karty, jeździł na ryby i na polowania, i nie masz z tego powodu robić mi wyrzutów. Jakieś uwagi?
- Nie, nie! Wszystko ok! Zrozum tylko, że w tym domu zawsze o siódmej wieczorem będzie seks. I to niezależnie, czy tu będziesz czy nie.
Wraca dwóch kolegów z darta. Bawili się świetnie, sporo maksów etc... A przy okazji niczym nieskrępowane męskie spotkanie mocno zakrapiane alkoholem.
Wracają
rozbawieni i weseli nocą pustymi ulicami .. Idą i idą ale z każdym
krokiem jeden z nich markotniej. Robi się co raz smutniejszy .. coś go
gryzie .. coś trapi. No to ten drugi zagaduje :
- Ej no co jest ? źle się bawiłeś ? Coś Ci zaszkodziło ? Co jest?
- Nie no ok. ...było bez zarzutów - odpowiada
- No to co jest ?
- A nie chce mi się wracać do domu ..znowu będzie żona "trzeszczała"
znowu będzie marudziła .. zawsze tak jest.
Wracam do domu. Buty już na klatce schodowej ściągam. Rozbieram się ostrożnie, po ciemku stąpam po mieszkaniu, nawet do łazienki nie wchodzę żeby hałasu nie narobić! Do
łóżka wślizguję się 5 minut ..jak złodziej w banku .. Ale Stara zawsze
się obudzi i marudzi ..nie no wieczór super .. tylko te powroty ...
- Ej to ty źle robisz ! Ja jak wracam do domu to świece wszystkie
światła, robię se jeszcze drinka siadam i oglądam notowania z giełdy,
potem jak idę pod prysznic to puszczam se muzykę .. śpiewam pod
prysznicem .. potem jeszcze tylko mój ulubiony kawałek na ful odśpiewuje
na tapczanie i idę do sypialni. Otwieram drzwi i mówię: A TERAZ, BEJBE,
BĘDZIE SEX!
No i ona udaje że śpi.
Żona do męża:
-Idź kupić bułki.
-Ile mam kupić?
-No nie wiem, tyle kup, żeby starczyło na kolację i śniadanie.
Mąż zirytowanym głosem:
- Jak kupię za mało, albo za dużo, to znów będzie awantura, powiedz, ile mam kupić?
Żona z zalotnym spojrzeniem:
-Kup tyle bułek, ile razy się wczoraj kochaliśmy.
Mąż poszedł do sklepu. Staje przed ekspedientką i mówi:
-Poproszę siedem bułek. Albo nie, pięć bułek, loda i kakao.
Pewnego dnia przychodzi mąż z pracy, a kran w domu cieknie. Żona pyta:
- Może byś naprawił kran?
Mąż mówi:
- A co ja, hydraulik?
Na drugi dzień ogródek jest nieskopany. Żona znowu pyta:
- Może byś skopał ogródek?
- A co ja, ogrodnik?
Na trzeci dzień mąż przychodzi, a krany nie ciekną i ogródek jest skopany. Mąż pyta żony:
- Kto wszystko zrobił?
A żona:
- Sąsiad powiedział, że zrobi to wszystko za Ciebie, jeśli upiekę mu jakieś pyszne ciasto, albo się z nim prześpię.
- No i co mu upiekłaś?
A żona:
- A co ja, cukiernik?
Jedzie żona z mężem i nagle przy drodze dostrzegają potrąconego skunksa. Zatrzymują się i żona bierze zwierzaka do samochodu. Mówi do męża:
- Kochanie on cały się trzęsie.
- Włóż go między uda, będzie mu ciepło.
- A co ze smrodem?
- Zatkaj mu nos.
Żona pyta męża:
- Mężu, usmażyć Ci jajka?
- Cycki se usmaż.
- Słyszałam, że Twój mąż spadł ze schodów i jest w szpitalu. Złamał coś?
- Owszem, przysięgę małżeńską.